środa, 18 lutego 2009

Tulsa i cala reszta

Tego sie nigdy nie widzi. To sie zauwaza i ja wlasnie zauwazylem 2 tygodnie temu jak mi czas przelecial. Pamietam New Braunfels, poznawanie nowych ludzi, te wszystkie gry integrujace, splywanie rzeczka w oponach, 'vanderrr' i te wszystkie szkolenia. Pamietam tez jak wszyscy dostalismy kalendarze wydarzen rotarianskich na nasz rok i wszyscy z wielkiemi oczami patrzeli na "Konferencja w Tulsie" poniewaz powiedzieli nam, ze to jedna z najlepszych imprez w roku i, ze spotkamy okolo 200 innych wymiencow z calego swiata. A tu prosze... to juz prawie 2 tygodnie po! I bylo super.

Zaczelo sie w piatek (a piatki bez szkoly to juz super dni bez wzgledu na to dlaczego szkoly nie ma). Pojechalismy na lotnisko i juz na lotnisku spotkalismy ludzi z naszego dystryktu i pozalismy mase nowych. Zdanie bagazu, w samolot i po 2 godzinach [rozmow i smiechu] bylismy w Tulsie stan Oklahoma (ten zaraz nad Teksasem).

Zawiezli nas busikami do hotelu. Porzucilismy bagaze i poszlismy do troche wiekszego pokoju. Tam powolutku wszyscy zaczeli sie zbierac (w mig zrobilo sie ciasno i goraca) i to byl czas na wymiane pinami i wizytowkami. Wspolne zdjecie #1, a potem przydzielanie domow na te noc. Bylismy goszczeni przez miejscowych Rotarian, pomiedzy 2 a 10 wymiencow na dom. Ja bylem z jednym Niemcem... nie bylo tak zle ;P
Najpierw poszlismy na kolacje z ok 20 innymi wymiencami, ktorzy na te noc byli gdzies w tej samej okolicy, a potem z ok. 10 z nich poszlismy na 2 czy 3 godzinki na kregle.

Nastepny dzien to "bankiet" i imprezka. Bankiet zaczal sie kilkoma przemowami, potem calkiem w miare jedzonko, i czas na nas! Bylismy podzieleni na grupy "Ameryka Poludniowa", "Europa Wschodnia", "Azja" itd. Kazda z grup musiala przygotowac 5 minutowy skecz nawiazujacy do roznic kulturalnych w danym zakatku swiata. Ja bylem w grupie z Niemcami, Niemcami, Niemcami, Niemcami, Niemcami........... Rumunia, Lotwa, Moldawia, Bulgaria i Kosowem (ludzie z Niemiec byli wszedzie!). I nasz skecz to piosenka "Christmas tree" po ang, niemiecku i lotewsku.

No i po bankiecie zrzucilismy bankietowe i wskoczylismy w imprezowe, i na impreze. Biba byla na jakiejs sali gimnastycznej, a dotarlismy tam w najglosniejszym autobusie w jakim kiedykolwiek bylem (!). I w najbardziej miedzynarodowych i multilingwistycznym ;P Tanczylismy od 22 do sniadania o 6 rano. Poszedlem spac o 19... No i sie caly tydzien regulowalem.



14 luty spedzilem z Pauline, Charline (Belgia), Mathilde (Dania), Maria (Wenezuela), Lauriene (Francja), Nadia (Argentina), Armando (Brazylia), Josef (Czechy), Patt (Tailandia) w galerii w centrum Houston. Kilka godzin lazenia po sklepach... z nimi zawsze jest super!
Nastepnego dnia pojechalem z Maria i jej host rodzicami na Galveston. Zniszczenia byly duzo i to ciagle widac po 4 miesiacach sprzatania ale wyspa totalnie piekna, urocza i taka troche egzotyczna. Super miejsce i takie troche swojskie, bo wszystko blisko.



To w Tulsie: Ja, Maria, Armando, Nadia.

W Tulsie: caly swiat ale tylko pierwsze pol godziny.

W trakcie imprezki: Perle (Belgium), Maria, ja i Josef

Dansujemy z Jozefem

Patrzcie na Marie... heheh xP

Nadia, Maria, Armando i ja again

Tu cala masa ludzi: wypasista koszulka

zdjecie, ktore Mathilde zatytulowala: little polish fat kid xP

POLSKA!!!!

Gramy w kregle.

Fajna fota hmm? z Galvestone.

Gosc sie owinal w kaftany i lancuchy i sie powiesil do gory nogami i uwolnil sie w 4 minuty. Troche mi Zakopane to Galveston przypomina pod tym wzgledem...

Tak wysoko byla woda na ulicach ok 4 miesiace temu.

Twins :D

Najs he? ;P


xP