poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Six Flags ROCKS!!!!!








Jestem niecierpliwy i za leniwy, zeby pisac jeszcze raz to samo bo 10 minut temu skonczylem pisac artykol dla peryskopu wiec go poprostu skopiuje. O prosze... przedpremierowo:

Fakt, ze szkola amerykanska jest od polskiej nieco latwiejsza nie swiadczy zbyt dobrze ale to, ze jest bardziej aktywna jest godne podziwu I nasladowania. Mam tu na mysli dziesiatki roznych klubow, setki roznych turnieji, mnowsto druzyn I to czego zdecydowanie brakuje u nas: ducha szkolnego. Mysle, ze to wlasnie to jest jeden z glownych powodow dlaczego ich lazienki maja papier toaletowy, lustra, wszystkie pisuary, a lawki nie sa obdrapane I oklejone gumami do zucia, a cale budynki wygladaja czysto I schludnie. Podoba mi sie rowniez fakt, ze na przyklad na fizyce podejmujemy rozne problemy teoretycznie jak I praktycznie. Pomijajac te mniejsze doswiadczenia jak narazie mialem 2 duze projekty do zrobienia. Pierwszy byl indywidualny I polegal na zbudowaniu katapulty o szczegolnych wymiarach, ktora miala za zadanie uderzyc drewniany zamek jakies 10 metrow dalej. Musze przyznac, ze bylem z siebie dumny bo wszystko dzialalo swietnie. Tylko jak to zawsze bywa, w domu wszystko dzialalo perfekcyjnie, a w szkole spudlowalem o jakies 2 metry, ale I tak zdalem. Drugi projekt byl grupowy I polegal na zbudowaniu lodki. Teraz uwaga: lodka nie mogla byc dluzsza niz 1,5m I szersza niz metr tak mi sie zdaje (bo wszystkie podane wymiary byly w stopach) I musiala byc zbudowana z kartonu. Moglismy uzyc okreslonej ilosci jednego typu tasmy klejacej. Lodka miala zabrac dwoch czlonkow zalogi na drugi koniec basenu sazkolnego (25m). W grupie bylem z Matt’em, Lanz’em I Allysa’om. Allysa I ja bylismy wioslarzami. W jedno popoludnie odbyl sie wyscig okolo 40 czy 50 roznych lodek. Musze przyznac, ze wszystkie podzielily sie na dwie rozne grupy: te ktore przeplynely basen I te, ktore zatonely na starcie. Nasza zaloga niestety zaliczyla sie do tej drugiej. Zabawa byla przednia. Kazda z druzyn musiala miec jakis motym. My bylimy plazowiczami.
Kilka tygodni temu zmienilem rodzine. Mieszkam w dosc duzym domu z host tata, host mama I dwoma blizniakami: Matt I Kevin. Obaj sa w orkiestrze szkolnej. W piatek mial miejsce konkurs w Dallas, Texas pomiedzy orkiestrami z roznych szkol z calego USA. Mialem sznase zobaczyc jak to wszystko wyglada bo zabrali mnie ze soba. Cala orkiestra (moze 200 osob) sklada sie z kilku mniejszych wiec pierwszego dnia ogladalem I sluchalem ich kunsztu przez kilka godzin [w przepieknym budynku]. Po tym ulokowalismy sie w hotelu I na kolacje wybralismy sie do Medival Times. Zabawa polega na jedzeniu rekoma sredniowiecznego jedzenia przy stolach na okolo duzej areny I ogladaniu rycerzy na koniach I bez, walczacych o ksiezniczke. Calkiem fajne. Nastepnego dnia, czyli w sobote, wybralismy sie do Six Flags. Przeogromny park rozrywki, gdzie glowna atrakcja jest mniej wiecej okolo 15 roznych RollerCoaster’ow. Podzielilismy sie na male grupy I na poczatek sprobowalismy cos co wygladalo fajnie ale nie za ostro: “Shock Wave”. I w sumie to bylo ostro. Pod gorke I potem prosto w dol I dwa petle (takie beczki – do gory nogami – no wiadomo) pod rzad (cisnienie bylo takie, ze sie czulo jak krew z nog wedruje do glowy), kilka ostrych zakretow I wszystko przy zawrotnej szybkosci. Tak nam sie spodobalo, ze obejchalismy wszystkie oprocz dwoch, czy trzech. Moglbym opisac je wszystkie ale to nie tu. Godny wspomnienia jest “Texas Giant” (maksymalna wysokosc to 44m a maksymalna predkosc okolo 100 km/h). Jest to przeogromny rollercoaster zbudowany calkowicie z drewna, bardzo nieprzewidywalny I trzesie sie na boki! Zaliczony jako najlepszy drewniany rollercoaster na swiecie. Drugi godny wspomnienia to “Titan” (wysoki na 75 metrow i w kilka sekund przyspiesza do 137km/h, maksymalne przeciazenie 4,5g-force). Wspinajac sie na szczyt mozna obejrzec caly park I to troche przeraca, potem kolejka wiedzie niesamowicie szybko w dol pod katem 65 stopni. Rozpedzone do zawrotnej predkosci wagoniki pomiataja pasazerami przez nastepne 3 minuty I 30 sekund (kilkanascie metrow torowiska wiedzie nawet pod ziemia). Jezeli kiedykolwiek bede mial szanse wrocic do Texasu, Dallas napewno bedzie jednym z moich przystankow. Polecam zdjecia I informacje na Wikipedii oraz calkiem dobre filmiki na YouTube. W niedziele udalismy sie do muzeum obejrzec wystawe poswiecona krolowi Tutenhamun’owi. Ogladanie rzeczy, ktore sa pomiedzy 3000 I 5000 lat stare tez robi calkiem dobre wrazenie. Musze przyznac, ze to byl jeden z najbardziej porywajacych weekendow od kiedy jestem w USA.


1 - po wyjsciu z jednego z wodnych rollercoasterow - mokrzy
2 - "Titan"
3 - "Texas Giant"
4 - Rollercoaster Batman - zaliczony
5 - Moj nowy dom
6 - Moja druzyna
7 - nasza lodz


Naprawde warte zobaczenia sa foty i filmiki na youtubie...

środa, 1 kwietnia 2009

A lot....

Kurde... Znow troche juz nie pisalem. I tak to jest, ze jakbym mial teraz wszystko opisywac to by mi wieki zajelo to powrzucam tylko foty z tych glownych wydarzen i popisze jakies komentarze. Blogspot jest glupi, a windows nieporeczny wiec, zeby oszczedzic godziny zdjecia moga byc troche pomieszane.

A wiec po pierwsze zmienilem domy. Teraz mieszkam z 2 host rodzincow i 2 blizniakami, ktorzy pare dni temu skonczyli 15 lat. Bardzo sympatycni i dobrze wychowani. Na tle swoich rowiesnikow sie wyrozniaja ;)



To moj nowy domek... ;) 2 baseny z dzakuzi, w moim pokoju mozna grac w baseball, a w lazience w pile. Mamy tez kort tenisowy.






Priiiiiiima Aprillis!!! uwazaj bo sie pomylisz ;P
muahahhahahahahhahahahahhaha
a tak na powaznie to moj domek wyglada tak: (plus moje walizy w trakcie przeprowadzki i nowy piesek Lucy



Moj pokoj miesci sie na 2 pietrze w tej lewej wierzycce.



No wiec najpierw o poprzednim weekendzie. Pojechalismy na tiki island czyli taka mala wysepke pomidzy wybrzezem a Galveston. Tam mielismy jakies takie gry i zabawy. W skroie biegalismy po calej wyspie przebrni za piratow. Bylismy podzieleni na 2 druzyny. Fajnie. Nastepnego dnia pojechalismy do Houston na taka wiela rotarianska impreze. Houston stara sie o bycie miastem rotary w roku 2015 i zrobili taka duza reklame. My, wymiency, na otwarcie ceremonii (by the way - okolo 1000 ludzi uczestniczylo) prezentowalismy flagi, czyli kazdy wnosil przy ladnej muzyczce flage swojego kraju i wtykal w odpowiednie miesjce. No i foty:













No i na spring break wybralem sie na floryde z ludzmi, z ktorymi znam sie z kosciola. Bylo super super super. Cieplo (woda moglaby byc cieplejsza, ale to poczatek lata), woda jak w kranie, piasek bialy i piekne zachody slonca no i super towarzystwo! Wykopalem dziure, zbudowalem zamek z paisku, gralem w siate, noge, football, capture the flag, spedzilem godziny w wodzie i obejrzalem kilka filmow. oczywiscie wrocilem bardziej zmeczony niz po normalnym tygodniu ale to tylko oznacza, ze sie swietnie bawilem. Jedno ze zdjec pokazuje mnie z wafelkiem. Otoz jednej nocy mielismy ognicho i ludzie pokazalli mi duzy kawal amerykanskiej kultury, a mianowicie s'mores. Bieze sie marshmallows - my chyba tego nie mamy... nie wiem, topis sie na ogniem, a potem razem z czekolada wtyka sie pomiedzy takie herbatniki. Gdyby nie amerykanska czekolada to by bylo calkem niezle... choc w sumie to i tak bylo dobre.
Jedno zdjecie ze mna nagim - przytylem... ale sie zrzuci: obiecuje ;P
No tyle.















Z ludzmi sie zblizylem i bylo super super super... napisalbym wiecej ale taki mam teraz okrez ze musze napisac do peryskopu, rotary, odpisac na kilka maili i w koncu pogadac z rodzicami, a ze w kazdym z wyzej wymienionych bede opisywal dokladnie to samo to jzu jestem zmeczony od opisywania... a weekendow teraz jaks nie mam ;/
no tyle
mail/msn: filip.mucko@gmail.com
skype:fylyp969