Day off sprzed tygodnia mieliśmy spędzić nad Niagarą, ale, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, plany się posypały. Zamiast tego pojechaliśmy na dość długą wycieczkę do Amish Country (Amisze ciekawa sprawa - odsyłam do google) zahaczając w drodze powrotnej o Scranton (siedziba Dunder Mifflin Paper Company ;D). Było sympatycznie, ale dużo lepsze Amish Country odwiedziłem 4 lata temu w Texasie. Z pisania to prawie wszystko. Tym razem dla odmiany wrzucę 3 filmiki.
Ale najpierw 3 zdjęcia:
Brama wjazdowa i budka, w której przesiaduję od 6 do 9 (właściwie to siedzę obok, bo w środku śmierdzi)
Naparstek tego jak wyglądał parking, gdy przyjechali nadziani rodzice.
Tłumaczenie przewodnika w centrum do zwiedzania (Amish Village) - szczególnie polecam środkowy akapit.
3minutowy filmik z paniki przed burzą. Nic ciekawego, ale możecie zoabczyć kawałek campu i chyba w drugiej minucie udało mi się złapać ładnego grzmota.
1 komentarz:
taka tam burza - to jakaś popierdółka, nie burza ;D u nas były normalne grzmoty z piorunami, przeplatane trąbami poweitrznymi i tornadem :D
btw, wróciłam własnie z Holandii :)
Prześlij komentarz