niedziela, 17 sierpnia 2008

Aklimatyzacja

Uff.. dotarlem caly i zdrowy. 9 godzin lotu do Chicago, potem 5 godzin blakania sie po wielkim jak caly Solec lotnisku (powaznie.. miedzy terminalami(czesciami lotniska) jezdzily pociagi), a na koniec 3 godziny lotu do Houston. Bylem wykonczony, chyba ze wzgledu na zmiane czasu (minus 7godzin). Poznalem rodzinke. I jestem bardzo zadowolony. Usmiechnieci i mili... super. O Amerykanach ogolnie musze powiedziec ze sa bardzo mili, usmiechnieci i pomocni. W kazdym sklepie pada: "how are you?" i takie tam.. duzo tak sobie gadaja. Nie ma chamstwa. A no i poziom zycia to dla nas 22 wiek. Wszystko jest tansze, latwiejsze, lepsze, ladniejsze, czystsze i normalne. Za 2 godzinki ide z Alison (host siostra) i jej przyjaciolmi na kawe :) To bedzie jazda bo jak narazie to rozumiem jakas polowe z tego co mowia do mnie i czuje sie glupio jak caly czas mowie ze czegos nie rozumiem. Ale oni mieli juz ucznia z Estonii w zeszlym roku i powiedzieli ze gora 2 miesiace i bede mowil lepiej od nich.
Dzis niedziela wiec czas na pojscie do Kosciola.. taa.. kosciola raczej, bo to wyglada jak Luczniczka, a w srodku jest jak w Multikinie. Najpierw poszedlem na szkolke niedzielna co mi sie bardzo podobalo choc tez rozumialem jakies 70%,a potem do "kina". Najpierw spiewali: "Lord is my friend" przez pol godziny, a potem jakis facet w T-shircie wylazl i zaczal tak nawijac ze zrozumialem 30%, ale duzo sie domyslalem. W kazdnym razie za tydzien to chyba pojde do innego kosciola.. to bylo niby mniej nudne ale strasznie dziwne.
A narazie to narzekam tylko na to ze jest tu ze 40 stopni i duszno strasznie. Kazde wyjscie na zewnatrz wiaze sie ze spoceniem od gory do dolu. W nocy jest jakies 30..
I te amerykanskie samochody. Normalnie to nie ale ze jestem w Texasie to tu jezdzi od groma pickupow... no normalnie one sa ogromne. A najstarszy samochod to ma tu jakies moze 5 lat. Moge pisac i pisac bo tu w kazdej dziedzinie zycia jest inaczej. Nawet muszle klozetowe dzialaja inaczej ;P. I ciekawostka: dla nich to strasznie dziwne jest ze Polacy przy kazdym powitaniu sciskaja sobie rece. Bardzo dziwne. Oni mowia po prostu "HI!!! HOW ARE YOU?!!". I strasznie sa wtedy podekstytowani mimo ze odpowiedz brzmi ZAWSZE: "I'M FINE, AND WHAT ABOUT YOU?!!"... No dobra. Jutro albo pojutrze kupie aparat i porobie ful fotek :)
I moj skype: fylyp969
Pozdrowienia z dzikiego zachodu :)

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

No widze, ze Ci sie podoba ! :) Widze, ze bedziesz mial niesamowita przygode zyciowa :) Zazdroszcze! :)
Pisz wiecej, bo tez jestem bardzo ciekawy jak tam wszystko wyglada :)

Pozdro !

Kusy

Anonimowy pisze...

Filip może jakąś książkę napiszesz po powrocie xD

To fajnie że jesteś zadowolony (w końcu ktoś z Solca jest zadowolony xD)

3maj się :P

no i czekamy na jakieś nowe zaskakujące wieści xD

Marcia92 pisze...

Hym... To Ty masz tam dobrze, Fajnie, że jest fajnie i też jestem za tym żebyś często pisywał, bo miło pocztać jak tam to wszystko wygląda. Powodzenia i trzymaj się xD

Anonimowy pisze...

dasz jakies namiary chcialabym sie dowiedziec ile zaplaciles za wyjazd i ogolnie :P:P jak mozesz to napisz na gg 6660129 pozdrawiam :)

Jupiter Island pisze...

I wyciagnij jakos ciekawa, pokerowa wiedze :D

Anonimowy pisze...

zazdrościmy :) i czekamy na dalsze opowieści :* mój Ty Chucku Norrisie :*

Anonimowy pisze...

a cala msza po niemiecku, to dopiero 'cos' :D
no i kolejna note pisz! :)

Fig