niedziela, 3 sierpnia 2008

Host Family


Zacząłem korespondować z rodzinką, u której spędzę pierwsze 3 miesiące w Stanach. Jeżeli miałbym ich teraz ocenić to są to wspaniali, uczynni, mili, aktywni, uśmiechnięci, szczęśliwi i bezproblemowi ludzie. Wygląda na to, że nieźle trafiłem. Dodaję zdjęcie: głowa rodziny to Glenn, który (razem z synem Matthew) jest pasjonatem Tae Kwon Do, pani domu (czyli Valerie) interesuje się sztuką, a pozostałe latorośle uczą się poza miastem (studiują czyli). Nie da się ukryć, że cała czwórka jest adoptowana z Korei. To dobrze świadczy.

No i się zaczęło... trema, strach przed tym, że czegoś nie dopracowałem i wątpliwości, czy to dobra decyzja, a właściwie to jedna wątpliwość.




4 komentarze:

Anonimowy pisze...

No typowa amerykanska rodzina :D Szkoda ze bez murzynow. Ale rzeczywiscie bije od nich jakies cieplo. Chyba nawet centralnego nie musza uzywac.

Anonimowy pisze...

Spokojnie, nie masz się czym przejmować xD

jakoś to będzie :P

zawsze tak sobie mówię i jakoś jeszcze nic na tym nie straciłem :P

Anonimowy pisze...

mam pytanie mogla bys napisac na blogu albo odpisac na meila mojego badner@o2.pl z jakies firmy lecialas i ile zaplacilas i na jakies podstawie itp ? czekam z niecierpliwoscia na kolejne notki pzodro

Anonimowy pisze...

odzywaj się, odzywaj się, odzywaj się! to rozkaz od starszej siostry!


@Maacieek: to jest chłopak :D autor tego bloga to chłopak :P