poniedziałek, 8 września 2008

Oboz orientacyjny











W piatek rano przyjechala po mnie jedna z kobiet w rotary I zabrala mnie I jeszcze jednego niemca do takich Rotarian skad pojechalismy (4 godziny!) do New Braunfels(to sie chyba tak pisze). Urocze male miasteczko z czysta rzeczka, ladnym parkiem i, co najlepsze, rano prawie marzlem!!! Pierwszego dnia zaczelismy od jakis glupich gier zespolowo-integracyjnych, ale bylo wesolo bardzo. Po godzinie biegania i podskakiwania w 40 stopniowym upale wpakowali nas do busa i pojechalismy w gore tej rzeczki. Dostalismy nadmuchane detki od ciezarowek i mniej wiecej godzine splywalismy ta rzeczka. Byly ze 2 szybkie momenty ale ogolnie rzeczka jest wolna, czysta i ciepla. Fajnie bylo. Przez cala godzine gadalem z gosciem z Czech. Kurcze... on prawie nie moiwl po angielsku ;P ale to bylo fajne, ze jak nie wiedzielismy jak cos powiedziec to on mowil po czesku, a ja po polsku ;P Potem mielismy kolacje (pyyycha!), a potem do 12 w nocy siedzielismy wszyscy na trawie i gadalismy i robilismy foty. To bylo niesamowite. Ok. 50 wymiencow z Tajwanu, Tajlandii, Australii, Austrii, Szwajcarii, Litwy, Kosowa, Belgii, Niemiec, Szwecji, Francji, Holandii, Wenezueli, Brazylii, Ekwadoru, Meksyku i Argentyny. Duzo ludzi na moim poziomie angielskiego i robili te same bledy co ja wiec sie doskonale rozumielismy. Gadalismy o szkole w poszczegolnych krajach, o jedzeniu, zwyczajach, klimacie i takich tam... bardzo ciekawie ;) Drugi dzien sie zaczal o 7 rano -.- Sniadanko, a potem na jakies spotkanie, gdzie nam roatiarianie doradzali przez 3 godziny, ale przydadza sie te informacje. Potem mielsmy scenki! To bylo cos!!! Bylismy podzieleni na 6 grup i kazda miala inny scenariusz do przygotowania. U mnie w grupie ja bylem host ojcem i podczas podwozenia wymienca z kina musialem dotknac jej kolana. I potem bylo dobre rozwiazanie (dzwoni do counselora i mowi o wszystkim) i zle rozwiazanie (nie mowi nic, a ja dalej macam jej kolano przy kolacji ;P). Ale najbardzije zbawna byla scenka jak host siostra ogladala film z wymiencem i sprobowala go pocalowac i na ten czas wszedl host ojciec, a ona: on chcial mnie pocalowac! Potem gosc z ekwadoru, ktory byl jak wymieniec zadzwonil do swoich prawdziwych rodzicow (w sensie - do uczniow, ktorzy grali jego rodzicow ;P) i powiedzial ze ma klopoty i, ze host ojciec chce go zabic. Ludzie super odgrywali swoje role. Jego ojciec powiedzial mu: sprobuj porozwmaiwac, a jak to nie zadziala: kup shot gun’a! xP Wiem, ze nie mam talentu pisarskiego ale musialem to opisac ;P Potem wieczorkiem byla zabawa z muzyka. Uczyli nas teksankich tancow i tanczylismy kaczuchy ;P Ale najlepsze bylo przed. Rotarianie kazali nam oddac komorki i aparaty i kazali sie nie odzywac, nie smiac ani nic pod grozba wykluczenia z zabawy. Wszyscy tacy zaskoczeni musielismy maszerowac za nimi w ciemnosciach przez 10 minut. Potem kazali sie nam polozyc, zamknac oczy i pomyslec o pierwszym dniu w stanach, jak sie czulismy, czego oczekujemy po tym roku, co chcemy udowodnic, etc. Wszyscy tacy zadumani a oni tak po 3 minutach zbombardowali nas zimna woda, serpentyna w sprayu i lodem! No wesolo bylo. Nastepny dzien byk krotki. Sniadanko, pakowanie, a potem przez poltorej godziny ostatnie zdjecia, wymiana pinami, wizytowkami i pozegnania. Nastepne spotkanie w Ohio w lutym. Tam bedzie okolo 200 wymiencow wiec mam nadzieje, ze ktos z Polski bedzie, bo na tym spotkaniu zdaje sie, ze tylko ja nie moglem pogadac z nikim w swoim jezyku. A spotknie dystryktu 5890 za miesiac (tj. Tylko ludzie z Houston i okolic). Super.

A no i bylem na grze baseball’u. Houston (Astros) vs Saint Louis. Wygralismy zdaje sie 4:0. Fajnie. Aktywni kibice, specyficzna atmosfera i dobre miejsca ;)

W sobote ide na homecoming – tj. impreza szkolna, a 21 wrzesnia ide na spotkanie Rotary, na ktore przyjda rodziny z malymi dziecmi. Gosc z Niemiec i ja (bo jest nas dwoch w naszym klubie) bedziemy opowiadac dzieciom o swoich krajach.

1. Splywanie na oponach - to co robilismy 1 dnia ;)
2. Polska, Wenezuela, Niemcy, Brazylia
3. Wszyscy!
4. Nasz pokoj ;)
5. Wszyscy - wersja meska
6. Taaaaaaaki stadion!
7. Pitcher rzuca
8. Wszyscy - dzien 1
9. Host ojciec (Niemcy) chce zabic wymienca (Ekwador) ;P
10. Dystrykt 5890 (tj. Houston)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ale swietne bedziesz miec wspomnienia ! :) Super, ze dajesz zdjecia, mozemy choc troche poczuc jak tam jest :D A na tym ostatnim zdjeciu fajne te dziewuchy :D hehe, 3maj sie ! :)

Kusy

Anonimowy pisze...

jej, jak fajnie :) i te scenki i te opony i w ogóle wszystko ^^

a tu się nikt Leslie nie zajmuje :P masakra :P

trzymaj się ciepło, misiek :*

Anonimowy pisze...

Rzeczywiście, to czego tam doświadczasz może przyprawić o zawrót głowy
Nowy